Mąż przyniósł ze sklepu ciasto francuskie. Sztuk ...
zdecydowanie nie jedną.
Znakiem tego była promocja.
Promocje mąż lubi. Bardzo lubi. W promocji przyniósł kiedyś marmoladę figową !
Kiedy w miarę spokojnie (jeszcze) zapytałam - PO CO?! Usłyszałam: - No, w promocji była...
Nie żeby był jakimś skrajnym przypadkiem. Nigdy nie przyniósł do domu 12 puszek tuńczyka, czy 20 kostek masła :) ( serdecznie pozdrawiamy wujka Jacka ).
Zwykle z gotowego ciasta francuskiego robię ekspresowe ciasteczka, kiedy wpadają niespodziewani goście, albo mi niespodziewanie spada poziom cukru, a wzrasta poziom napięcia.
Tym razem powstało bardzo szybkie danie obiadowe. Takie od ręki, wystarczy na nie 30 - 40 min.
Zwykle, kiedy jadłam je u mojej siostry, byłam przekonana, że jest bardzo czasochłonne i skomplikowane - więc nie dla mnie. Pozory mylą.
Oregano - do dań z pieczarkami zwykle dodaję go sporo. Bardzo mi te dwa smaki współgrają.
Sól i pieprz - oczywiście.
Duszę to jakieś 10 min na łyżce oleju czy masła.
Arkusz ciasta wystarcza na dwie porcje. Przekrawam go na pół. Każdą połowę nacinam według podanego wzoru . Ten wzór rysowałam dobre pół godziny w programie Paint. Ile się przy tym naklęłam i namarudziłam to moje. Czułam się jak moje dziecko, które odrabiając zadania domowe, z językiem na wierzchu skrobie w zeszycie ołówkiem, po czym okazuje się, że to nie ta liniatura, więc zmazuje gumką. I znowu skrobie, i okazuje się, że nie zaczęło od dużej litery, więc znowu zmazuje i poprawia. A potem okazuje się, że to nie to zadanie, więc zmazuje...
No czułam się dokładnie tak samo, a umówmy się, schemat raczej z tych banalnych :)
![]() | |
30 min ciężkiej pracy... |
Na środku, wzdłuż arkusza kładę plastry żółtego sera, na to wykładam lekko przestudzony farsz z patelni, i zakrywam go na przemian naciętymi paskami ciasta, lekko po skosie. Całość przesmarowuję pędzelkiem rozbełtanym jajkiem - dla koloru i politury.
Wkładam do piekarnika nagrzanego na 200 - 210'C i nastawiam jeszcze termoobieg. Francuskie tak lubi. Jeśli nie macie termoobiegu, albo chwilowo nie działa :) nastawcie na 220'C i wcale się nie bójcie.
Na środkowej wysokości piekarnika i najlepiej na papierze do pieczenia. Wyciągam kiedy ładnie złapie kolor. Zwykle 10 - 15 min.
Ilość farszu którą podałam, wystarcza na 4 porcje. Czyli na 2 arkusze ciasta.
Wszystkim maruderom, którzy już pod nosem narzekają, że ciasto powinnam wykonać samodzielnie, mówię - NO WAY. To piekielnie czasochłonne i trudne ciasto do samodzielnego wykonania. Potrzeba przewałkować ułożone na przemian dwa rodzaje ciasta: pierwsze składa się z mąki, jaj, soli i octu, a drugie z masła z niewielkim dodatkiem mąki. Bardzo precyzyjnie rozwałkuje się się je składając na 4 warstwy, następnie odstawia do schłodzenia. Powtarza się to od 4 do 6 razy, przy czym wałkowanie musi być przerywane chłodzeniem. dzięki temu właśnie ciasto ma strukturę cieniutkich listków, których powinno być ok. 700 !!!
Tak więc kiedy słyszę pytanie, czy ciasto francuskie robiłam sama czy kupiłam, wiem że interlokutor albo jest kulinarnym ignorantem, albo po prostu jest wybitnie złośliwy :)
Po wyciągnięciu z piekarnika sypię świeżą bazylią i rozmarynem.
Idealna jest do tego surówka z sałaty lodowej i pomidorka vel rzodkiewki z jogurtem i koniecznie! czosnkiem. Czosnek do tego dania jest bardzo wskazany.
Są tacy co jedzą z ketchupem, zabijając cały smak potrawy. Przemilczę.
Powiem wam dziewczyny, że mężowie będą was po tym daniu bardzo kochali.
Ba, powiedzą wam nawet: "No dobra, zamów tę sukienkę..."
A miał być szybki post.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz