28 paź 2014

MARCHEWKOWE

To trzecie i ostatnie podejście. Jeśli i tym razem nie zaiskrzy to odpuszczę sobie prowadzenie bloga.
Brak mi motywacji, brak mi zapału, cierpliwości brak...
I chyba pierwiastka ludzkiego mi w tym brak :)
Nie łatwo tak pisać do kogoś  bez pewności, że wiadomość zostanie odebrana. Niby ktoś tu wpada, zagląda, czyta ale jednak brakuje mi  trochę bardziej bezpośredniego kontaktu - rozmowy. Interlokutora tu brak. Gęby na którą patrzę mówiąc.

A jednak kiedy w malutkiej kawiarence w Międzygórzu CAFE MARIANNA spróbowałam ciasta marchewkowego wiedziałam, że koniecznie muszę odtworzyć ten przepis  i podzielić się nim na blogu właśnie.

Propozycji na to ciasto w internecie jest całe mnóstwo ale to które jadłam miało wyjątkowo niejednorodną strukturę, piękny mocny kolor no i w smaku było nieziemskie.
Widać było i wiórki zapieczonej marchewki i skrawki czekolady i drobinki zmielonych orzechów włoskich. Wyglądało pięknie. Jako typowo jesienne ciasto mieniło się w pomarańczowo-brązowych odcieniach.
I od tego postanowiłam zacząć.
Więc na podstawie zdjęć wyszukiwałam internetowe przepisy. Wybrałam trzy, "pocięłam" i ułożyłam na nowo  i tak powstało Moje Marchewkowe.





Jeśli ktoś nie jadł ciasta marchewkowego to podpowiem, ze to równie słodki krewniak piernika, choć z przypraw korzennych jest tu tylko cynamon i to w niewielkiej ilości. Od piernika różni się tym, że jest niezwykle wilgotny choć puszysty zarazem. Dodatkowo przełożony jest lekko kwaśną serową masą co nieco studzi jego słodycz.


              

Zdaję sobie sprawę, że to zdjęcie nie wygląda zachęcająco i kojarzy się dość jednoznacznie, jednak w pełni oddaje strukturę tego ciasta na chwilę przed włożeniem do piekarnika.

  • 2 szklanki mąki
  • 2 -3 duże marchewki
  • 4 jajka
  • szczypta soli
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 łyżeczki sody oczyszczanej
  • niepełna szklanka oleju
  • 25 dag cukru
  • 2 łyżeczki cynamonu
  • rodzynki, mielone orzechy włoskie, wiórki czekolady                                                                                                                               MASA
  • 500ml serka białego wiaderkowego :)
  • 5 dag miękkiego masła
  • cukier do smaku (ok 1/3 szkl.)
Marchewkę ścieramy na małe wiórki, mieszamy z bakaliami i czekoladą (rodzynki zawsze sparzam we wrzątku).
Jajka ucieramy  z cukrem , dodajemy mąkę wymieszaną z cynamonem, proszkiem do pieczenia, sodą oczyszczoną i solą. Dolewamy olej i nadal ucieramy.
Delikatnie mieszamy marchewkę z utartą masą i przekładamy do tortownicy.
Pieczemy 50min w temperaturze 190'C
Produkty na masę trzeba oczywiście tylko połączyć mikserem.
Kiedy ciasto wystygnie przekładamy je masą. Odstawiamy na kilka godzin.

To wersja dla wytrwałych. W mojej wersji nie ma "kilku godzin", po 15minutach musiałam spróbować i też było idealne więc  można sobie darować to "odstawienie" :) .

 * Ostatnimi czasy robię niższe ciasto (w szerszej blasze) i nie przekrawam go. Smaruję je za to jakimś jasnym dżemem, cieniutką warstwą, kiedy ciasto jest jeszcze ciepłe, i dżem się wchłonie, a na to daję masę z ubitej śmietany 30% z kilkoma łyżkami wiaderkowego serka sernikowego i dwiema torebkami cukru waniliowego.
I na to oczywiście posiekane orzechy




Wierzch ciasta to uprażone i rozdrobnione orzechy laskowe.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz