Nic to, skupmy się na tych pozytywnych aspektach. To deser do zrobienia w małą chwilkę. Co prawda godzinkę co najmniej musimy odczekać coby przeszło sobą ale naprawdę jest na co czekać.
Biszkopty nasączam mocną kawą z odrobiną procentów. Ja dodaję ekstrakt waniliowy, który robię zalewając przekrojone laski wanilii spirytusem. I trzymam sobie taki słoik dobroci na górnej półce w kuchni, dodając po łyżce choćby do zwykłych naleśników, dzięki czemu stają się niezwykłe bo niebiańsko pachną wanilią.
Serek mascarpone miksuję z ubitą uprzednio bitą śmietaną (1 kubeczek) i z cukrem pudrem (na oko, na łyżki - jak kto woli).
Wedle tradycji i w zgodzie z przepisem każda warstwę serka przesypuję prawdziwym kakao (prawdziwe czyli gorzkie oczywiście).
I więcej nic, tylko ta godzinka wspomniana.
Naprawdę nie da się tego spieprzyć.
Aj, o najważniejszym bym zapomniała. Pozdrowienia dla pracowników Skuba oblizujących się przed monitorem ;-)