7 sie 2016

Tarrrrta owocowa - jabłka lub brzoskwinie

Tarty robię najczęściej, bo robi się je najszybciej.
Uwielbiam serniki i pierniki. Lubię drożdżowe, ale tarta to jednak najszybciej.
Taka z owocami - oczywiście.
Zasada pierwsza - owoców musi być dużo, żeby nie wyszła sucha.
Zasada druga - ciasto musi być kruche i delikatne. I ma być go nie za wiele.
Tak więc,  jako spód do tarty zwykle robię kruszonkę. Taką zwykłą, jak do posypania ciasta.






Spory problem mam  z podaniem składników, a właściwie ich ilości.
Oczywiście, wszystkie dodaję "na oko".
Tego typu ciasto zawsze robię w swojej ulubionej ceramicznej, niskiej formie.
Najpierw sypię na nią ze dwie- trzy płaskie łyżki cukru pudru - nie więcej, bo jeśli przesadzimy z cukrem, ciasto będzie twarde. Jeśli owoce są słodkie (czyli nie rabarbar i nie  porzeczki), można w ogóle zrezygnować z cukru. Dodaję szczyptę soli, miękkie masło 10-15dag, i mąkę - i tu totalny problem, ile tej mąki. Powiedzmy coś ok. 2 szkl. Ale tak naprawdę dopiero mieszając  ciasto widać, czy trzeba dosypać jeszcze odrobinę maki albo dodać łyżkę masła. Bo tarta ma mieć konsystencję kruszonki, czyli ma być miękka i sypka. Zbijać się w mniejsze i większe grudki, które łatwo jest skruszyć.
Żeby tak było, ważne jest żeby nie ugniatać ciasta mocno, całą ręką, jak na pierogi, na przykład, ale by wyrabiać to ciasto delikatnie, opuszkami palców, krótkimi ruchami.
Może na zdjęciu uda mi się pokazać, czego macie oczekiwać.



Po prawej - konsystencja ciasta na spód tarty (odłożyłam trochę do posypania owoców).  Po lewej - jak widać, jeśli wysypiecie ciasto na foremkę, i nieco przyklepiecie palcami, ładnie się sklei. Jeśli nie, znakiem tego trzeba dodać jeszcze masła i zamieszać na nowo.


Uwierzcie, to jest zupełnie proste, ja to tylko tak chaotycznie opisuję :)

Tu nie da się nic zepsuć. Nie ma sody, proszku do pieczenia ani drożdży, więc nie da się zrobić zakalca.
Jeśli dacie za dużo masła, będzie pysznie maślane.
Jeśli za dużo mąki, i ciasto będzie suche - nie ma znaczenia, sok z owoców i tak wszystko ładnie połączy.

Ciasta nie podpiekamy, tylko na surowe wykładamy owoce.
Tym razem pokażę wam tartę z brzoskwiniami - obrane ze skórki i pokrojone w ósemki. Potrzeba ich dużo i gęsto (mi zeszło chyba 9szt.).


Owoców proszę dużo, albo bardzo dużo :)


Polałam je podgrzanym miodem (ok. 3 łyżek) do którego starłam skórkę z całej cytryny.
Oczywiście cytrynę najpierw trzeba umyć, potem przelać wrzątkiem (podobno w transporcie spryskują je jakąś chemią), i ważne, że ścieramy tylko zewnętrzną część skórki - tę żółtą. Ta głębsza - biała, ma gorzkawy smak.


Podgrzany lekko miód i starta skórka cytrynowa (spokojnie może być i pomarańczowa)


Na koniec posypałam owoce nasionami, tym razem biały sezam i słonecznik, ale spokojnie mogą być zupełnie inne np. siemię lniane, czarny sezam albo płatki migdałowe. Coś co się smacznie upraży i będzie nam chrupać.
Zawsze zostawiam też garstkę kruszonki ze spodu, do oprószenia ciasta.


Gotowa tarta z brzoskwiniami, przed włożeniem do piekarnika


Pieczemy niedługo. Ok. 20-30 min, w 180-190'C, na środkowym poziomie piekarnika.
Można zaglądać do środka, bo przecież nic tam nie opadnie, a dzięki temu możemy obserwować stopień wypieczenia.
Oczywiście, można obserwować i  przez szybkę, ale moja kuchenka, więc i piekarnik, ma już ponad 12 lat, wszystko przez nią wygląda jak sepia :)


Tarta z brzoskwiniami po upieczeniu, a właściwie to chyba zapieczeniu...


Jak widać, ciasto jest cieniutkie. Główną rolę grają owoce.



Druga tarta, na takim samym spodzie, to ta z jabłkami. 
Analogicznie, owoców trzeba jak najwięcej (ciasno je układajcie). Obieramy i kroimy w ósemki. Jeśli to duże jabłka, to jeszcze drobniej. Jeśli to odmiany o delikatnej skórce (takiej, która się nie ciągnie jak skórka z pomidora, ani nie jest bardzo twarda), to nie obieram jabłek, tylko dokładnie je myję.

Polałam owoce 2-3 łyżkami truskawkowego dżemu , który po podgrzaniu zrobił się płynny ( myślałam, że nie mamy już miodu).
Dodatkowo, posypałam posiekanymi orzechami włoskimi (garść), i tak jak poprzednio, polałam podgrzanym miodem (bo się jednak znalazł), i posypałam odrobiną kruszonki.



Tarta z jabłkami, przed włożeniem do piekarnika


Pieczemy jak zwykle trochę na oko, bo to bardziej zapiekanie niż pieczenie. Tu naprawdę nie da się nic zepsuć.


Tarta z jabłkami po upieczeniu


Istnieje jedna, jedyna trudność. Po upieczeniu, tarta z owocami musi wystygnąć, bo inaczej rozpadnie nam się przy każdej próbie nakładania na talerzyk. Oczywiście, nie musimy czekać aż będzie zimna. Wilgoć z owoców musi jednak trochę odparować.
Powiedzmy 30min do 1 godziny.
Da się wytrzymać.
(Są tacy, co uważają, że można jeść na gorąco, bezpośrednio z formy, i problem z przekładaniem na talerzyk rozwiązany...)


Wystygła tarta kroi się idealnie. Zbyt ciepłą na krojenie, idealnie zjada się wprost z formy...

Zupa z czerwonej soczewicy

Ostatnim razem obiecałam zupę, więc będzie zupa, ale pisząc ten post, właśnie zajadam pyszną tartę z brzoskwiniami w sosie z miodu i skórki cytrynowej. A chwilę wcześniej miałam na talerzyku ostatni kawałek tarty z jabłkami, miodem i orzechami włoskimi...
Tak więc wiecie już o czym będzie kolejny teks :) .

Przepis na nią powstał trochę przypadkiem. Jest wypadkową dwóch innych zup, o których czytałam, i postanowiłam ugotować. Ale że gotuję zwykle z pamięci, intuicyjnie, to trochę mi się pomieszało i okazało się, że co nieco  zaczerpnęłam z jednego przepisu, co nieco z drugiego...
To co wyszło, na tyle nam zasmakowało, że zagościło w naszej kuchni na stałe.


czerwona soczewica

Z podanej ilości wychodzi ok 5-6 litrów zupy. Czyli tyle ile zwykle przygotowuję.
Jeśli dla was to za dużo, musicie proporcjonalnie zmniejszyć ilości składników. Ale uwierzcie mi, gdybym miała większy garnek, przygotowywałabym jej jeszcze więcej.

Zupa jest dość gęsta, ale lekka, pewnie dlatego, że nie jest gotowana na mięsnym wywarze.



* seler naciowy ( sprzedawany jest poporcjowany w foliowych paczkach, i właśnie zużywam całe takie opakowanie)
* 4-5 marchewek (jeśli małe i drobne to nawet 5-6szt)
* 5 łyżek oleju
* mały słoiczek koncentratu pomidorowego
* 5 kulek ziela angielskiego
* 2 liście laurowe
* 1 szkl. czerwonej soczewicy
* 1 woreczek kaszy jaglanej (ok. 10dag)
* sól 
* śmietanka 30% - kubeczek 
* 1 duża łyżka cukru trzcinowego
* opcjonalnie 2 łyżki sosu sojowego TaoTao (jasnego)



Marchewkę i seler trzeba pokroić w kostkę, i podsmażać pod przykryciem, na oleju. Ja robię to od razu w garnku, w którym będę gotowała zupę, ale trzeba pamiętać, że w garnku warzywa wędą łatwiej przywierały do dna, więc trzeba je kilka razy przemieszać. Na teflonowej patelni, nie będą przywierały tak łatwo, więc jeśli komuś chce się myć patelnię, to proszę bardzo.
Na średnim ogniu (tak żeby było je słychać spod pokrywki :) ) trzymam je ok 25min, bo warzyw jest naprawdę sporo. Jeśli gotujecie zupę z mniejszej porcji składników, np. z połowy, możliwe, że już po 15 min będą ok.
Pod koniec, jeśli będzie taka potrzeba, można dolać 0,5-1szkl. wody, żeby warzywa się nie przypaliły.






Kiedy zmiękną,  warzywa zalać wodą tak, by było jej więcej niż 3/4 garnka. Dodać koncentrat pomidorowy, ziele angielskie, liście laurowe, i szklankę czerwonej soczewicy. Przyznam się szczerze, że ja dodaję zwykle 1,5szkl, ale osobiście lubię kiedy ta zupa jest nieco gęstsza.

Od momentu zagotowania, trzymam ją na gazie 5min, po czym wsypuję kaszę jaglaną i gotuję jeszcze przez kolejne 5 min.
Doprawiam solą, cukrem trzcinowym, a czasami i sosem sojowym TaoTao - ok. 2 łyżki. Już kiedyś chyba wspominałam o tym sosie. Używam go chyba do wszystkich zup, i właściwie do wielu dań. Próbowałam sosu sojowego innych firm ale żaden mi nie smakował. Oczywiście nie jest on obowiązkowy, ale świetnie podkreśla smak zupy.
Ważne by nie był to sos ciemny TaoTao, bo jest on przeznaczony do czerwonego mięsa, do dziczyzny - mi  jego smak zupełnie nie odpowiada.



Udało mi się znaleźć zdjęcie. Ten po prawej - ciemny, jest zbyt intensywny w smaku. Ten po lewej - idealny do wszystkiego.



Zupy powinien być cały garnek, jeśli jest mniej, dolejcie jeszcze wody.

Na koniec wlewamy,  pewnie najbardziej kontrowersyjną dla was - śmietankę 30%   :) .
Pewnie wiele osób powie, że to przesada, że można ją zastąpić zwykłą śmietaną 12% albo nawet jogurtem.
No nie można. Zmieni to zupełnie smak zupy (wiem, bo próbowałam), ponieważ ta śmietanka jest słodka, a nie kwaśna. Można iść na małe ustępstwo i dodać jej mniej niż ja dodaję (wlewam zawsze cały kubeczek, taki kupiony w Biedronce, pewnie jakieś 350ml). Zagotowuję i odstawiam.


Gotowe

Zupa musi odstać jeszcze jakieś 15-20min. Kasza i soczewica musi dojść, zmięknąć.

Gotuję ją bardzo często, a mimo to i tak każdorazowo jadam ją  na śniadanie,  na obiad, a bywa, że i na kolację.

Oby wam zasmakowała tak jak nam.